Za-chwyceni książką
- Kategoria: Wydarzenia
- Odsłony: 213
Zachwyć się i Ty! Zapraszam do zapoznania się z pracą konkursową ,,Za-chwyceni książką'' autorstwa Ireny Dereszewicz. Irena napisała kolejne rozdziały swojej książki, które -miejmy nadzieję- będą kiedyś mogły ukazać się w druku Irena- tak trzymaj!
Cichy szelest w zaroślach, tuż za plecami syna wodza Indiańskiego - i dwa szepczące, męskie głosy raptownie się urwały. Szelest był tak cichy, że mógłby być wywołany przez mysz, węża lub inne małe zwierzę. Jednak ucho mężczyzny wychwyciło pewną różnicę w dźwięku.
Jednak istotny sprawca, rudowłosa osoba, zamarła, a nagłe przerażenie objęło jej ciało w swe szpony.
Indianin siedzący tuż przed nią natychmiast schwycił strzelbę leżącą tuż obok niego, poderwał się z miejsca, odwrócił i uderzył w zasłonięte miejsce tuż za nim. Nie włożył w uderzenie całej siły, gdyż tu chodziło o ogłuszenie nieproszonego świadka rozmowy, a nie o pozbycie się go. Starszy z Apaczów także wstał, tylko po to, aby zobaczyć jak jego syn wyciąga nieproszonego towarzysza z zarośli.
- Uff! - wyrwało się starszemu z ust.
Po głowie osoby spływała strużka krwi. Ciągnęła się od czoła przysłoniętego rudą grzywką aż po górną wargę. Ręce, nogi i głowa osoby opadały bezładnie, a cała postać stwarzała wrażenie szmacianej lalki. Miała na sobie czarną koszulę, na niej bluzę myśliwską z obrobionej, dość miękkiej skóry bizona i jeszcze spodnie z tego samego materiału. Typowy kowbojski kapelusz wisiał na sznurku, opierając się o jej kark. Uważny wzrok obu mężczyzn spoczął na nieprzytomnej postaci. Po chwili jednak, bez jakiejkolwiek konsultacji ze swoim ojcem, młodszy przywiązał rudowłosą do drzewa.
Po jakimś czasie rudowłosa postać z trudem, powoli podniosła powieki. Niemalże od razu zaskarbiła sobie dwa spojrzenia ciemnych oczu, skierowane prosto na nią.
Przez chwilę jeszcze panowała ogłuszająca cisza, a wszystko stało głuche, jak gdyby zamilkło, a najlżejszy szept wydałby się krzykiem. Jednak w końcu zostało to przerwane przez spokojny i monotonny głos starszego z Indian – wodza Inczu-czuny.
- Co blada twarz tutaj robi? Czego tutaj szuka? Dlaczego podeszła nas i podsłuchiwała?
Odpowiedzi jak na razie nie otrzymał. Jedyną reakcją było to, że twarz osobistości o miękkich, kobiecych rysach zwróciła się w jego stronę razem ze wzrokiem. Jednak brązowe oczy co jakiś czas przesuwały się także w stronę młodszego z Indian. Przez dość długą chwilę jeszcze panowała cisza.
- Ja... - wymknęło się w końcu z ust rudowłosej.
Zyskała na tym tylko jeszcze bardziej palące spojrzenia mężczyzn. Jeszcze jakiś czas nie mogła wydobyć z siebie słowa, jednak po chwili znów się odezwała.
- Kiowowie zaplanowali na was napaść. - powiedziała.
- Skoro jest tak, jak blada twarz mówi... Dlaczego nie przyszła otwarcie? - kontynuował wywód Inczu-czuna.
Kobieta, przeczuwając, że Indianin uważa ją za mężczyznę - dokładnie tak, jak tego chciała - odpowiedziała w krótkich słowach.
- Kiowowie zaplanowali na was napaść.
- Skoro jest tak, jak blada twarz mówi... Dlaczego nie przyszła otwarcie? - kontynuował wywód Inczu-czuna.
Kobieta, przeczuwając, że Indianin uważa ją za mężczyznę - dokładnie tak, jak tego chciała - odpowiedziała w krótkich słowach.
- Podsłuchałem ich. Udało mi się dosłyszeć informację o planie napaści, więc chciałem was odnaleźć, aby dowiedzieć się czy już wiecie.
- Jeśli blada twarz dobrze o tym wiedziała, dlaczego nie powitała nas otwarcie?
Tutaj mężczyzna dobił sedna. Widząc, że tym razem nie otrzyma odpowiedzi, nie zamierzał już dalej wypytywać i tylko czekał.
- Czy blada twarz otrzymała jakieś imię? - padło w końcu z ust dotychczas milczącego Winnetou.
- Fox. - padło z ust kobiety.